spotkalem barykady
ludzkiego umyslu
gorsze sa niz wojna
gorsze od faszyzmu
nie przebijesz sie bracie
przez te barykady
nie poradzisz nic
na takie uklady
lecz zrozumieja
to kiedys ludzie
ze nie mozna zyc
w klamstwie obludzie
ze nie wojna
nie nienawisc
nie straszna
ludzka zawisc
ale milosc
i mrzenia
to jest cel
naszego istnienia
_________________ spotkalem barykady
ludzkiego umyslu
gorsze sa niz wojna
gorsze od faszyzmu
2 ost. wersy psują rytmikę utworu, a poza tym to nie takie złe
trochę mi zalatuje tekst wczesnym Dezerterem.
_________________ Hey little sister what have you done?
Hey little sister who's the only one?
Hey little sister who's your superman?
Hey little sister who's the one you want?
Hey little sister shot gun!
a wiesz, że nic takiego nie mówiłam. to moje subiektywne odczucie.
_________________ Hey little sister what have you done?
Hey little sister who's the only one?
Hey little sister who's your superman?
Hey little sister who's the one you want?
Hey little sister shot gun!
szukasz azylu na płaszczyznie
kłamstwa i niewiedzy
szukasz schronienia przed złem
uciekasz i bładzisz,odnadujac jedynie
ból i cierpienie
jak to boli?
czy jeszcze ból!
powtarzasz pytania -dlaczego?
ból i cierpienie!!!
krzyk,ktory nie jednym rozrywa serca,
dla ciebie pozostał litanią,ktorej juz nie odmawiasz,
lecz wciąż szukasz,uciekasz
uciekasz i szukasz
o ile jest sens martwic sie
z powodu niezamierzonych skutków?
o ile jest sens martwic sie o jutro?
majac kilka mocnych argumentów,ze warto
nie jestesmy dlugowieczni ,wiec po co?!
zycie jako infekca wirusowa jest
jak robak zjadajacy nas od srodka
nieufnie odnosze sie do zycia,
lecz nadal za nim płacze,
ale o ile jest sens?
modlitwa zalatwi to na amen-wieczorny spacer i
mrozny powiew wiatru ,zamknie tobie oczy,
spiewajac do ucha piesń o niezwyciezonych
wrogach zła
modlitwa zalatwi to na amen- usypijajac twoja czunosc i
bystrosc umysłu
modlitwa zalatwi to na amen-gdy ukrzyzuje ciebie
modltwa zalatwi to na amen
droga jak supeł na petli wskaze tobie znak,msciwej walki
w obronie wielkich ołtarzy
splamionych ludzka krwia.
modlitwa załatwi to na amen gdy noc gwiazdzista zapuka do dzwi
czy pamietsz jeszcze mnie
i to co mi obiecałas
jade teraz wolna droga
spogladając w lusterka
wspominajac czas gdy mowilismy do siebie nie śmiale po
imieniu,
ta droga wydaje mi sie juz długa
niebo zmieniło sie juz czterdziesci razy
cos mi kiedys obiecałas
pamietam tez czarnego kota gdy przejezdzałem obok
twoego domu gdy ulica usłana była kwiatami ,lecz tak wiele sie wydazyło
niebo zmieniło sie czterdziesci razy
czy rozumiałas kiedys mnie?
zapach lawendy i tesknota
zyje teraz tam gdzie ksiezyc juz sie nie usmiecha
gdzie srebrzysta noc jest tylko ciemnoscia
czy pamietasz gdy moje gesty byle nie smialym pocałunkiem
dotykiem bez fizycznego dotyku
Bardzo stare to będzie, bo już od 4 lat nie pisze:
Wielka, pustynna samotnia wokół mnie
i ja-ściśnięty cień ludzki
miażdży mnie ze wszystkich stron uczucie nienazwane
a wokół stosy papierków-pogłębiacze duchowej pustki
w nadmiarze wypełniają śmietnik mego żołądka
i czuje druty na ciele, zaciskają sie mocniej i mocniej
zamykają mnie w klatce kajdany wszechmocne
dołem powiało...miałam trudny czas wtedy, wiec bądźcie wyrozumiali, może sobie jakieś wesołe przypomnę
Kropla z jeziora goryczy
Na mojej skórze
Drąży mały kanalik
Druga kropla podąża jej śladami
Ku krystalicznie czystemu jestestwu
I narodził sie potok
A woda oblewa mnie cala
Jej wilgoć i czystość mnie przenika
Zamykam oczy i czuje
Czuje rosnące na plecach
Czarne skrzydła ptasie
I nareszcie widzę
I nareszcie mam jasność
I rodzę sie na nowo-
wykluwam ze skorupy ludzkiej
na zegarze pół godziny do pólnocy
tylko ksiezyc mruży oczy.gdy łagodny powiew
wiatru wywołuje diabła z paktu.
dzis to jeszcze wieczor długi.przyjdzie widmo poraz drugi
na zegarze północ mija,diabeł z widmem las omija
do twej chaty,krocza kroki.
dzis wybrancem czaru zlego, jestes ty
ktoś za drzewem dół ci kopi
pewien grabarz ,pewną śmierć
Dołączył: 11 Mar 2007 Posty: 569 Skąd: Nowe Miasto Lubawskie
Wysłany: Wto 11 Mar, 2008
Wszczynam tytuły czyste procedury
Zaklęte bagażem niedaleko od zdarzeń
Co wbijajają się w nagą tekturę -
Na statule niekrótkie,
Nie do rymu gadające dla kontekstów pracujące
I tak schowają się z słowa: nad skórę.
Stworzone dla niczego wibrujące antytezą
Obrzucone przecinkami wtrąconymi konstrukcjami
Robią dobrze scenie ego zaprzeszł. niebyłego,
Wnętrzności
Mięso, flaki krew i żygi
Pierdolnięte na podłogę
Rozjebana czacha młotem
Chuj owija się po nodze
Na około krew rozbrzyzgła
Jedno oko, w kącie drugie
Widzisz to jest ma ojczyzna
To jest właśnie to co lubię
Ciało piłą motorową
Tnę na drzazgi, dzwonka, płaty
Widzę tylko śmierć i rozpacz
W kiblu spuszczasz moje kwiaty
Ja pierdole!, Ja pierdole!
Co się dzieje tu w tym kraju
Żyjesz w czasie jakiejś rzeźni
To już nie bałagan w raju.
Wymarzone, przytulne "M"
Na krawędzi marzeń żyjesz
Tracisz zmysły, wzrok zatracasz
Znów zaczynasz miewać wizje
Gównianego pseudo- świata.
Z pięknej, machoniowej szafy
Da się wyczuć stęchłe zwłoki
Słyszysz trzaskające kości
Wypływają z ciała soki
Nic w lodówce nie znajdujesz
Choćby krwisty kawał mięsa
Nadaremnie poszukujesz
Lecz nasuwa się myśl piękna
Pięknie zabarwione drewno
Smukłe kształty, zgrabne rysy
Miły odór – jak przynęta
Już wiesz zaraz będziesz syty
Drzwi otwierasz – ręka spada
Zgrabnie mięsień, kość oddzielasz
Takie rzeczy lubisz jadać
Skórę od resztek obdzierać
Mniam.(Fastfood)
Biegniesz Ulicą, zaglądasz przez szybę
Ktoś Kroi na części ciało już nie żywe
Wyjęta wątroba stanie się kotletem
Odcięte i palce – klamki do szaletu
To jebany Fastfood – jedzenie wprost z rzeźni
Tu Krwisty hamburger, co od wczoraj nie śni
Stojak na ubrania był stelażem ciała
Wisi na nim skóra całkiem wypłowiała
Zajadasz się Big Makiem – jakie dobre mięso
Chodziło ulicą i pod bułkę wpełzło
Złapał jakiś rzeźnik – klapą z WC zabił
Zmiażdżył swoim tłuczkiem – będziesz lepiej trawił
Po kolei części do maszynki wrzucił
Najpierw zmielił palce, potem ramię uciął
Upierdolił głowę, kręgi szyji złamał
Musiał już odpocząć, usiadł, usnął, zamarł.
Każdy kęs nasuwa smacznych zwłok wspomnienia
Kolce co raniły, wokół szyi pętla
Zaciskana kłamstwem, wzgardą i szyderstwem
Każdy sprawiedliwy szczyci się morderstwem
Wolność za Kratami upragnioną chwilą
Zamknięty spacerniak małym był azylem
Teraz głowę wieprze ze stekiem pomylą
W niepamięć puścili to, że kiedyś żyłem.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum