Jak wyżej. Kiedy byłem nastolatkiem, znałem wiele z jego wierszy "na blachę". Do teraz został mi w pamięci tylko jeden.
Finis Poloniae
Jeszcze przez nasze oczy idą ciekłe drogi
ciepłych rzek światła, co jest tkliwym widmem stosu
tamtego serca przez łaskawy piorun
podpalonego. Wtedy z nagła wschodzić
poczęły, z niemej dotąd gleby naszych gardeł,
kłosy radosnych krzyków; z zachwytu aż zbladły
wpatrzone w pożar lampy naszej krwi.
Lecz potem, wreszcie wiernych, chcących iść
do swoich żon, ujęła za gardła policja
lęku. I śliną żółci zaczęliśmy rzygać.
Wreszcie wyszczuci z tchu, pięściami wiatru
po twarzach bici niczym ślepą pałką,
padliśmy na dymiącą mgłą, stygnącą ziemię
- śmierć nam zaczęła mówić po imieniu.
Dołączyła: 27 Cze 2007 Posty: 47 Skąd: Big Brader Płeć:
Wysłany: Czw 10 Sty, 2008
Ja wolę Andrzeja Bursę,jego poezja jakoś bardziej do mnie przemawia
http://www.andrzejbursa.republika.pl/
Nawiasem mówiąc pochodzę z rodzinnego miasta Wojaczka,mamy tam taki śmieszny instytut jego imienia gdzie wylęgają się wciąż nowi poeci
Z gnijącego mózgu cieknie nieustannie ropa
W gęstych strugach wzdłuż ciała rozmnażają się robaki
wchodzą w serce i dolne części ciała
wysysają krew i tłuszcz
okropne bezlitosne robaki gryzą genitalia
biegną do zaciśniętego gardła i oczu
one pragną cię unicestwić
[...]
hm. no cóż
dla mnie ci wszyscy "poeci przeklęci" to siła pozy i osobistej legendy... że pił, że bił się, że sadzali go do wariatkowa... i główny artystyczny efekt (którym się fani epatują) leży nie w tym pisarstwie tylko właśnie w uroku biografii, że to taki kwiatek wrażliwy - w gnoju brutalnej rzeczywistości, że to romantyk co pije denaturat itd., ten kontrast jest piękny i podziwiamy go, a jakieś tam wiersze są wygodnym kanałkiem przez który możemy swoje uwielbienie przelać na twórcę
bez osobistej legendy nie istniałyby - gdyby je napisał jakiś pan Zdzisław, nikogo by nie obeszło
na argument, że spokojny pan Zdzisław-bibliotekarz, z racji braku traumatycznych przeżyć, nie potrafiłby napisać o "robakach wysysających krew i tłuszcz", mogę tylko wzruszyć ramionami
Bursa się może wyróżnia, bo pisał sucho, złośliwie i bez egzaltacji - ale też, jakieś głębokie to to nie jest...
(a swoją drogą też starano się dorabiać legendę do jego zupełnie zwyczajnej śmierci - apetyt na biograficzne niesamowitości jest chyba nieposkromiony )
Bursa się może wyróżnia, bo pisał sucho, złośliwie i bez egzaltacji - ale też, jakieś głębokie to to nie jest...
A Mickiewicz to może głębokie teksty miał?
Dla mnie Bursa to pierwszy polski "punkowiec", wystarczy spojrzeć na takie "Sobota" czy "Sylogizm prostacki" i odnajduję tam o wiele więcej sensu i głębi niż w "głębokiej" poezji.
"ale żeby rzygać w klozecie lokalu prima sorta
Bursa się może wyróżnia, bo pisał sucho, złośliwie i bez egzaltacji - ale też, jakieś głębokie to to nie jest...
A Mickiewicz to może głębokie teksty miał?
tak Mickiewicz miał najgłębsze. stąd też głębokość wszelkich napisanych na świecie tekstów mierzymy w milimickiewiczach (mm). nieliczni autorzy wykazywali poziom dziesiątych części mickiewicza, np. cykl sonetów "Z chałupy" Kasprowicza to jedna trzecia mickiewicza - jako zagorzały wielbiciel nurtu polecam bardzo serdecznie
widzisz te "Sobota" czy "Sylogizm...", pomijając głębokość sensu (i zostawiając Mickiewicza w 5-tym wymiarze where he belongs), nie są dla mnie tak naprawdę wierszami, tylko po prostu jakimiś fabularyzowanymi aforyzmami, czy nie wiem jak to nazwać.
głębia wiersza polega na tym, że niesie coś w sobie niewyrażalnego, co jest w nim samym.
no ale mniejsza o to, są jeszcze dwie rzeczy które mnie niepokoją
Mark Twain napisał/a:
Łatwiej by mu wtedy przyszło zrozumieć, że wyrób sztucznych kwiatów albo chodzenie w kieracie jest ciężką pracą, natomiast kulanie kręglami albo wspinanie się na Mont Blanc jest tylko zabawą. Wielu bogatych dżentelmenów w Anglii tłucze się powozem, zaprzężonym w czwórkę koni, dwadzieścia lub trzydzieści mil w upale —bo ta przyjemność kosztuje ich dużo pieniędzy, ale niechby im kto kazał robić to samo za wynagrodzeniem, poczęliby to uważać za pracę i woleliby z niej zrezygnować.
("Przygody Tomka Sawyera")
Andrzej Bursa napisał/a:
Za darmo nie dostaniesz nic ładnego
zachód słońca jest za darmo
a więc nie jest piękny
ale żeby rzygać w klozecie lokalu prima sorta
trzeba zapłacić za wódkę
ergo
klozet w tancbudzie jest piękny
a zachód słońca nie
a ja wam powiem że bujda
widziałem zachód słońca
i wychodek w nocnym lokalu
Hej sorry ale jak ty z tym plagiatem na poważnie to wtedy cała sztuka (czy nie sztuka) jest plagiatem. Ja nie wiem czy to było chociażby inspiracją tego wiersza.
Cytat:
widzisz te "Sobota" czy "Sylogizm...", pomijając głębokość sensu (i zostawiając Mickiewicza w 5-tym wymiarze where he belongs), nie są dla mnie tak naprawdę wierszami, tylko po prostu jakimiś fabularyzowanymi aforyzmami, czy nie wiem jak to nazwać.
Co ty robisz na forum punkowym?
Cytat:
głębia wiersza polega na tym, że niesie coś w sobie niewyrażalnego, co jest w nim samym.
Pierwsza rzecz zależy, poezja jest baaaaardzo rozległa. Druga rzecz coś niewyrażalnego znajduję w poezji Bursy. Tak samo w punk rocku mimo że teksty często są tak proste że aż prostackie.
Kolejna rzecz poezji tak jak i sztuki do końca nie da się ocenić, patrz np. (też w pewnym sensie punkowy) dadaizm.
Hej sorry ale jak ty z tym plagiatem na poważnie to wtedy cała sztuka (czy nie sztuka) jest plagiatem. Ja nie wiem czy to było chociażby inspiracją tego wiersza.
trudno stwierdzić, kto wie!
jakkolwiek by było, "Przygody..." przeczytałem mając z 13 lat, i nigdy później spostrzeżenie że "kiedy za coś płacimy/mamy płacone, inaczej to widzimy, a niesłusznie" - nie było już dla mnie tak świeże przetrawiłem je, i jak ktoś je przywoła po raz n-ty, będę nieporuszony
Myrkull napisał/a:
Cytat:
widzisz te "Sobota" czy "Sylogizm...", pomijając głębokość sensu (i zostawiając Mickiewicza w 5-tym wymiarze where he belongs), nie są dla mnie tak naprawdę wierszami, tylko po prostu jakimiś fabularyzowanymi aforyzmami, czy nie wiem jak to nazwać.
Co ty robisz na forum punkowym?
tzn.? nie rozumiem; a co powinno się robić. ja moshuję sobie
trudno stwierdzić, kto wie!
jakkolwiek by było, "Przygody..." przeczytałem mając z 13 lat, i nigdy później spostrzeżenie że "kiedy za coś płacimy/mamy płacone, inaczej to widzimy, a niesłusznie" - nie było już dla mnie tak świeże Wink przetrawiłem je, i jak ktoś je przywoła po raz n-ty, będę nieporuszony
No to hasło tez słyszałem/czytałem o wiele dawniej (ale z innego źródła niż twoje), bo jakby nie patrzeć mega odkrywcze to ono nie jest. Jednak u Bursy spodobała mi się forma w jakiej to przedstawił, trafiło to do mnie.
A tak dodam jeszcze że np. Wojaczek na dłuższą metę mnie nudzi.
I ze wszystkich awanturników/postaci tragicznych/skandalistów robi się celbrities, bo ludzie muszą kogoś czcić i na czymś zarabiać.
jstes zywym dowodem na to, ze skrobanka moze byc sluszna
nastepnym razem przeczytaj o co chodzi, a nie cytujesz wyrywajac z kontekstu
zreszta to nieistotna tu kwestia
bo tu, to rochodzi sie o twoj belkot, wybacz
ale widze, ze po prostu latwo cie zranic
jak bardzo boli?
_________________ Ja sam zawsze nazbyt jestem Polakiem, by za Chopina nie oddać całej reszty muzyki.
Nietzsche: Zluzuj, bo za osobiste jazdy powinienem dac ci "zolta kartke", a ze jedna juz masz, to bedzie ban. A tu dlugi weekend idzie i nie mam ochoty.
Ambroży Predator napisał/a:
dla mnie ci wszyscy "poeci przeklęci" to siła pozy i osobistej legendy...
Mysle podobnie. W przypadku Verlaine'a i Rimbaud to jeszcze jakies novum bylo, ale potem to juz tylko imitacja.
Mark Twain napisał/a:
Wielu bogatych dżentelmenów w Anglii tłucze się powozem, zaprzężonym w czwórkę koni, dwadzieścia lub trzydzieści mil w upale —bo ta przyjemność kosztuje ich dużo pieniędzy, ale niechby im kto kazał robić to samo za wynagrodzeniem, poczęliby to uważać za pracę i woleliby z niej zrezygnować.
Ciekawe spostrzezenie. Chyba faktycznie wielu ludzi tak ma. Ja akurat mam nieco inaczej. Mnie do pracy zniecheca monotonia. Na poczatku robienie tego co lubie za kase bylo dla mnie szczytem szczescia, a potem przerodzilo sie w dreptanie dookola kieratu
_________________ Przecietny miesiac w pracy ma jedna zalete i 20 wad.
polecam dobrą publikację: "Wojaczek wielokrotny". Na prawdę dobra książka, składająca się z wywiadów znajomych poety. Bonusowo dorzucona jest też płyta CD. Polecam.
A film też świetny, jak o nim pomyślę to mam od razu skojarzenia z "Control".
generalnie mam wstrt do samobójców . i nie zmieni tego nawet geniusz poetycki,.dawniej czytałam Wojaczka, dziś bym tego juz nie tknęła. nadęte puste słowa. nie wierzę mu.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum